piątek, 9 grudnia 2016

Melanie's story .

Nazywam się Melanie Williams, mam 16 lat, pochodzę z Londynu , mieszkam tu od urodzenia , chodzę do 1 liceum a trwa tutaj kolejny rok szkolny... no właśnie, kolejny, a ja nadal samotnie siedzę sama w ławce i nie mam do kogo się wyżalić z moich problemów. Gdy miałam 7 lat , moi rodzice zginęli w wypadku, od tamtej pory zostałam z moim rodzeństwem, 2 siostrami, Megan i Laurą oraz moim bratem Patrykiem. W tamtej chwili gdy usłyszałam co się stało, moje życie zmieniło się, z minuty na minutę, a nawet sekundę. Nie mam nikogo do wsparcia, siostry nie interesują się mną, już dawno mają własne życie, obowiązki, jedyna pomoc to moja przyjaciółka Jessica i mój brat. Za kilka dni jest zorganizowana wycieczka do Paryża, na którą się wybieram z moją przyjaciółką, nie zapominając o tym, że będzie tam mój wróg, najlepsza przyjaciółka mojej siostry Megan. Od początku nie się nie lubiłyśmy... Ona jest inna niż ja, wielki biust, ładny makijaż , wyzywające ubrania, dlatego ma zawsze kogoś pod ręką, szczególnie chłopaków, zmienia ich prawie co kilka miesięcy a nawet dni, tygodni. Przez nią moja siostra bardzo się zmieniła, jest prawie taka sama jak Alice. Jedyne co umie zrobić to nie zmieniać chłopaków, z Jasonem jest już 7 miesięcy, jej rekord miłosny. Dzisiaj chciałam spędzić czas trochę z Jessicą więc wzięłam komórkę i zadzwoniłam do niej, żeby się upewnić czy nie ma innych planów.

*rozmowa tel*

J: Cześć, stało się coś, że tak wcześnie dzwonisz?
M: Hej, nie, nic się nie stało, chciałam Cię zapytać czy nadal masz ochotę gdzieś wyjść, upewniam się czy nie masz innych planów na dzisiaj.
J; Jasne, że nie mam, no chyba , że siedzenie przed telewizorem. 
M; Mam nadzieję że nie wolisz tego od wyjścia na miasto?
J; Pewnie , że nie, tylko wiesz po drodze musimy skoczyć jeszcze do sklepu , muszę kupić jedzenie i kilka pierdół na dzisiejszy wieczór.
M; Dzisiejszy wieczór? A... co dziś jest?
J; No.. dzisiaj są moje urodziny, nie mów że zapomniałaś?
M; Nie chcę zapeszać ale zapomniałam. Strasznie Cię przepraszam, mam jakiś śmietnik w głowię.
J; Nic się nie stało, zdarza się, ale nadal jesteś zaproszona.
M; Przyjdę na pewno... to jak, o której wpaść po Ciebie? 
J; Może być o 14 jeżeli już to możesz wpaść trochę po 14, chociaż wiem że wybierzesz tą drugą opcję.
M; Masz rację, to do później. Cześć.

Rozłączyłam telefon i spojrzałam na zegarek. była godzina 10:26, więc ok. 4 godziny do wyjścia. Tylko miałam jeszcze jedną sprawę, kupić prezent dla Jessici. Pomyślałam, że po ogarnięciu się, wyjdę na miasto i kupię chociaż jakąś pierdółkę, żeby nie było, że o niej zapomniałam.
Poszłam do kuchni , zrobiłam kilka kanapek z szynką, warzywami. Wzięłam talerzyk, położyłam kanapki i wróciłam do pokoju. Gdy zjadłam, wzięłam ubrania z szafy i poszłam do łazienki. Umyłam twarz, zęby. Po tych czynnościach, wzięłam się za makijaż, lekki, na wyjście na miasto, bo zapewne gdybym wyszła bez, pół miasta uciekałoby, każdy mi mówi że bez makijażu również jestem piękna, idealna, ale tak niestety nie jest moim wzrokiem. Ubrałam się w szarawą bluzkę z krótkim rękawem, jeansowe spodnie i szare vansy w jakieś wzory. Na dworze było zimnawo więc założyłam na siebie bluzę. Wychodząc na miasto po prezent, do domu wróciła moja siostra Laura i niestety zaczęła się rozmowa , a raczej kłótnia.

*

L: Gdzie wychodzisz?
M; Idę po prezent dla Jessici, ma dzisiaj urodziny.
L; Chyba sobie śnisz? Dom się sam nie posprząta, nabałaganiłaś a teraz przyszłam do domu i sama mam to sprzątać?
M: Dobrze... wrócę to posprzątam jasne?
L: Taak, ja już widzę jak sprzątasz, przed swoim srajfonem i pisaniem ze swoją psiapsiułeczką.
M: Ty też masz przyjaciół... ja ci nie zabraniam z nimi się spotykać.
L: Może dlatego , że jestem od ciebie starsza i ja tu decyduję co masz robić?
M: Wrócę, posprzątam.
L: Tylko szybko, bo nie zamierzam być tutaj jak w burdelu, chociaż w sumie, 3 godziny przeżyję. Idź.
M: A.. gdzie wychodzisz później?
L: To już nie Twoja sprawa gówniaro.
M: Ok, cześć.

*

Po rozmowie z Laurą, chciało mi się płakać, chociaż jest dla mnie taka od 9 lat , od momentu gdy nie ma przy nas rodziców. A z tym jej wyjściem, pewnie idzie na jakąś mega imprezę , i wróci nad ranem albo za kilka dni... Nie jest dorosła ale rodziców nie ma więc myśli że może robić co chce, opiekuje się nami najstarsza siostra, czyli Megan, no ale ona ma na to wszystko wylane. Laura za 3 miesiące kończy 18 lat, i pewnie zostanę sama w tej chacie, albo zabiorą mnie do domu dziecka i poczekam sobie jeszcze 2 lata, aż stamtąd wyjdę, na tą chwilę nie będę o tym myśleć. - Wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi i zostawiając samą Laurę w domu, miałam nadzieję że wracając do domu już jej nie będzie. Weszłam do sklepu , na pierwszy rzut oka pomyślałam o kwiatach, ale też stwierdziłam że jestem głupia, a kwiaty, zwiędną po kilku dniach. Szukałam tak prezentu z pół godziny, aż w końcu trafiłam na naszyjnik tak zwanej "przyjaźni". Przy sobie miałam 200 zł, a naszyjnik kosztował 135 także wpadłam na pomysł że kupię jej jeszcze misia z napisem "I love you" , stał na początku sklepu, a bardzo mi się spodobał. Po zakupieniu, wróciłam do domu, zostały mi jeszcze 2 godziny. Otwarłam drzwi a tam niestety stała Laura , która się szykowała w swoje towarzystwo. Naszyjnik miałam w kieszeni, a miśka w ręce, bo do kieszeni raczej misiek by się nie zmieścił. Laura od razu go zobaczyła i zaczęła się czepiać.

*
L: Kupiłaś miśka?
M: No tak.
L: Żałosny prezent Ci powiem. Chociaż ile kosztował?
M: Kosztował 54 złote.
L: I skąd ty miałaś na to pieniądze? Bank obrabowałaś? 
M: Zarobiłam sama...
L: Hahaha, zarobiłaś? Nie wiedziałam , że chodzisz pod latarnię. 
M: Nie chodzę pod latarnię, zarobiłam na obozie, 2 miesiące temu, pamiętasz raczej jak byłam? Tam były , różne prace.
L: No pamiętam, pamiętam. Marne pieniądze kochana, ale na ciebie to raczej sporo, jak na taką dziewczyneczkę jak ty, chociaż tyle. Ja spadam, muszę kilka spraw załatwić. Miłych urodzin, tylko zmień ubrania, bo wyglądasz jak ścierwo. 

*
I znowu... zaczęła gadać na mnie różne wyzwiska, ale nie przejęłam się. Nie zmieniałam ciuchów na spotkanie z Jess, tylko jedynie zdjęłam bluzę i poszłam coś zjeść, nie było obiadu, musiałam zrobić go sama. Zajrzałam jeszcze do lodówki , ale samo prawie światło, przypomniałam sobie że kupiłam wczoraj spaghetti. Otworzyłam górną szafkę, wyjęłam sos, kluski i potrzebne przyprawy. Zagotowałam wodę, podgrzałam sos, do wody włożyłam kluski , gdy wszystko było gotowe, zrobiłam danie. Nałożyłam na talerzyk małą porcję i poszłam do salonu zjeść na spokojnie, wzięłam jeszcze laptopa i dla zabawy weszłam na facebook. Otrzymałam zaproszenie do grona znajomych od jakiegoś chłopaka, Lucasa, nie znałam typa ale przyjęłam. Od razu do mnie napisał, co mnie zdziwiło. Zaskoczyło mnie też to , że mieszkał jedyne 18 km ode mnie. Zaczęłam z nim pisać , zajadając spaghetti.

*facebook*
Lu: Cześć, chyba Cię kojarzę?
M: Nie... nie wydaje mi się, nie znam nikogo o imieniu Lucas.
Lu: Widziałem cię na obozie, możesz mnie nie kojarzyć, pracowałaś tam w owocach pomagałaś itd.
M: No może, ale nie widziałam cię nigdy.
Lu: Nie ważne, co u Ciebie?
M: No.. nawet dobrze. Właśnie jem obiad a zaraz wychodzę z przyjaciółką... U ciebie?
Lu: A u mnie spoko jest, no mam problem taki jeden szkolny ale jest dobrze. 
M: To fajnie. Ile ty masz w ogóle lat? Sorki za szczegóły, nie znam cię po prostu.
Lu: 16, za miesiąc kończę 17 .
M: Ja też tyle, niestety.
Lu: Dlaczego niestety? 
M: Wolałabym wrócić do 6 lat.. bez szczegółów, może kiedyś Ci wszystko opowiem. -* Nie wiedziałam co mam na myśli z tym KIEDYŚ... chociaż dobrze mi się z nim tylko pisało, miałam uczucie jakby go już znała długo...-*
Lu: No dobra, myślę, że doczekam...
M: Wiesz muszę iść, zostało mi 20 minut.
Lu: No okej, a będziesz później?
M: Może, ale wątpię że dzisiaj jeszcze wejdę bo mam urodziny przyjaciółki. Może wieczorem.
Lu: Spoko , będę dostępny.
M: Ok, cześć.

*
Wylogowałam się, zamknęłam laptopa i poszłam odnieść talerzyk do kuchni. Miałam mętlik w głowie z Lucasem, dlaczego mnie dodał do znajomych, a jak nie do znajomych to czemu napisał i tak w kółko, no ale miałam już tego po uszy, ubrałam bluzę i jeszcze przed wyjściem zadzwoniłam do Jessici.

*rozmowa tel*

M: Halo, no idziesz?
J: Idę właśnie już tylko się ubiorę.
M: Ok, będę tam gdzie zawsze. Pa


Tam gdzie zawsze czyli w parku, wyszłam i udałam się w umówione miejsce. Jessice było widać już z oddali bo nie powstrzymałaby się od machania w moją stronę. 

M: - No cześć.
J: - Hej, idziemy?
M: - Jasne. Ile masz kasy?
J: - Trzy stówy, rodzice... 
M: - A okej, ja 380. Ostatni zarobek.
J: - Nie martw się, jakoś będzie.
M: - No mam nadzieję, idziemy do tego sklepu co chciałaś?
J: - A tak, chodźmy. 

Poszłam z Jessicą do sklepu po jedzenie. Po zakupieniu, Jessica miała blisko do domu więc zaniosła zakupy i wróciłyśmy na nasz przyjacielski obchód sklepowy, w którym nic nie kupujemy.

J: - Melanie mam pytanie takie.
M; - No , słucham cię.
J: - U ciebie w domu okej?
M: - Nie za bardzo.. siostry, wiesz sytuacja ta z nimi . 
J: - No ok. Wiesz że zawsze możesz na mnie liczyć gdyby coś ci robiły lub inne takie?
M: - Wiem... dzięki.

Większy czas spędziłyśmy na różnych pogaduchach babskich. Dochodziła godzina 18, robiło się ciemno a przede mną jeszcze urodziny przyjaciółki, męczący dzień. Odchodząc zapytałam jeszcze o o godzinę urodzin, miałam być na 20, 0 czasu dla siebie dziś, ale przyjaciółce takich rzeczy się nie odmawia. Pożegnałam się z Jessicą i wróciłam do domu. Skojarzyłam , że zostawiłam telefon obok drzwi gdy zakładałam buty, otworzyłam je i od razu go podniosłam, w telefonie były 3 nie odebrane połączenia od Megan, dziwne, ona do mnie dzwoni? Przecież jest taka sama jak Laura, tyle , że wyprowadziła się do swojego chłopaka i mam spokój. Oddzwoniłam, bóg wie co by mogło się stać gdybym tego nie zrobiła. Za 1 razem nie odebrała, za 2 też nie, dopiero za 3 udało mi się z nią skontaktować.

*rozmowa tel*

Meg: Mogłabyś się nauczyć telefon odbierać.
M: Powiedziała osoba , która odbiera za 3 razem. Co jest grane?
Meg: Słuchaj młoda, potrzebuję kasy, ty pewnie masz kasę za te swoje duperele szkolne , stypendium i różne tam gówienka, jak będzie?
M: Sorry, ale zostało mi trochę pieniędzy na to by przetrwać jakoś.
Meg: Tak ci źle?
M: Z Laurą ma mi być dobrze? 
Meg: Laura ma swoje życie tak jak ja, ty jesteś dla nas tylko siostrą, głupią, okropną. To raczej ty powinnaś nam dać kasę na przetrwanie. 

*
Po tych słowach rozłączyłam się i rozpłakałam. Wtedy zdałam sobie sprawę , że dla sióstr jestem nikim. W tym momencie zaczęło mi brakować rodziców, oni zawsze wiedzieli co zrobić, byłam ich oczkiem w głowie, a teraz wszystko się zmieniło. Miałam dość wszystkiego, odechciało mi się iść nawet na urodziny Jessici, jedyną pomoc mogłam liczyć od brata, nie miał czasu dla nas ale zawsze mi pomagał. Zadzwoniłam do niego.

*
M; Patryk?
P: Tak, co się stało? Płaczesz?
M: Zadzwoniła do mnie Megan... Prosiła o pieniądze , ja powiedziałam że muszę się jakoś utrzymać, do tego Laura... powiedziała, że jestem głupią okropną siostrą dla niej i że to ja powinnam dać im kasę na przetrwanie. 
P: Ale mam nadzieję że jej nie dasz tych pieniędzy tak?
M: Nie... oszalałabym chyba. 
P: Nie płacz, wszystko będzie dobrze, odechce jej się tego. Nie dawaj jej żadnej kasy. Laura jest w domu?
M: Nie.. poszła gdzieś, nie wiem pewnie na imprezę jakąś.
P: No tak wiadomo. Wiesz, nie mam czasu bo pracuję nad projektem, ma zawierać 400 stron a ja jestem przy 256 , gdyby coś było gorszego to dzwoń.
M: Dobra, dzięki że mi pomagasz. Ja też muszę kończyć bo mam urodziny Jessici i nie mam za bardzo czasu.
P: No to miłej zabawy wam życzę i nie smuć się. Kończę, na razie.
M; Cześć brat.

Została mi godzina do imprezy urodzinowej, jeszcze musiałam wybrać strój. Poszłam do szafy i wyjęłam biały top crop , i czarną spódniczkę, do tego założyłam czarne szpilki .  ( strój ) (Szpilki
Przebrałam się, zrobiłam makijaż , wyprostowałam włosy, ( włosy ) do imprezy było równe 25 minut, więc weszłam na Messenger, żeby odpisać Lucasowi.

*rozmowa messenger*

M: Cześć Lucas, zostało mi kilka minut do imprezy więc piszę szybką wiadomość do Ciebie, żebyś wiedział co i jak. Wrócę z imprezy ok. 23, 24 dlatego raczej dzisiaj nie napiszę już, chyba że na imprezie jakoś, ale wątpię. 
Lu: Okej, słuchaj tak nietypowo ale, mogłabyś mi dać swój numer, a ja ci twój? 
M: No dobrze, niech będzie. *** *** *** . Masz
Lu: Spoko, napiszę do ciebie sms to już sobie zapiszesz. Odpisz później dobrze? 
M: Pewnie, dobra lecę bo się spóźnię. Do jutra, no albo do potem ;) 
Lu: No cześć.

*
Tknęło mnie coś nagle i pomyślałam gdzie jest Laura, nie ma jej juz ok. 7 - 6 godzin. Ale przeszło mi to , nie wiem w sumie dlaczego się tak o nią martwię skoro ona o mnie nie. Poszłam jeszcze do łazienki poprawić makijaż aż tu nagle patrząc na zegarek obudziłam się, 19:40 , a ja sobie poprawiam makijaż, do Jessici mam 15 minut!  Wybiegłam z łazienki szybko zakładając szpilki, zapomniałabym o prezentach ! Pobiegłam na 2 piętro po prezenty , które kupiłam i oczywiście nie zapominając o wisiorku przyjaźni który jest w drugim pokoju na dole, po którego również szybko poszłam. Zabrałam kurtkę z dołu, zamknęłam drzwi na klucz, włożyłam go w specjalny schowek i pobiegłam na dół, o mały włos nie zabijając się na schodach. Wyszłam przez drzwi wejściowe na ganek i poszłam w stronę domu Jessici. No i pięknie... a telefon? Szlag by to... Ale nie miałam zamiaru się wracać. Poszłam, byłam godzina 19:56 , byłam koło domu Jessici. Weszłam za furtkę i zadzwoniłam do dzwonka obok drzwi. Otworzyła mi mama Jessici. Co jej mama robi w domu na takiej imprezie? Dziwne.. Ale nie będę wnikać.
*
M; Dzień dobry. Jest Jessica?
MJ: O witaj Melanie, tak jest ale jest zajęta bo jeszcze robi tort bo nie miała przedtem czasu. Wchodź proszę, rozbierz się.
M: Dziękuję. 

*
Weszłam do środka, dół był pięknie ustrojony w balony i różne takie pierdółki urodzinowe, było dużo osób. Podeszłam do stolika z jedzeniem i piciem, wzięłam szklankę i nalałam sobie soku pomarańczowego po czym usiadłam na kanapie przy specjalnym imprezowym stoliku czekając na Jessice. Minęło około 15 minut po których przyszła Jess.

*
J: O hej! Jesteś, już myślałam , że nie przyjdziesz.
M: Daj spokój, już miałam nawet sama taką myśl, żeby nie przyjść, a jak już to pozbierałam się po godzinie chyba, no może mniej ale prawie się na schodach zabiłam.
J: A co się stało?
M: Megan dzwoniła.
J: Po co? Do ciebie? Hahaha, czego chciała pewnie pieniędzy? 
M: No... skąd ty to wiesz?
J: Bo po takiej dziewczynie można się tylko tego spodziewać.
M: No masz rację. Ale nie tylko mówiła o pieniądzach. 
J: O czym ?
M: Powiedziałam , że moja kasa jest mi teraz potrzebna na utrzymanie siebie, i na przeżycie a do tego żyję z tą idiotką Laurą, a ona mi odpowiedziała, że to ja powinnam im dawać tą kasę na ich przetrwanie i że jestem okropna i głupia.
J: O mój boże, ona jest okropna, co ty wtedy zrobiłaś?
M: Rozłączyłam się, zadzwoniłam później do Patryka.
J: I co powiedział? Pomoże Ci czy coś?
M: No nie ma czasu bo robi jakiś projekt i w ogóle, ale mówił że gdyby coś to mam dzwonić.
J: To dobrze, że możesz na niego liczyć, na mnie też gdyby coś.
M: Dzięki Ci bardzo, zresztą, możemy o tym nie gadać? To są Twoje urodziny, pogadamy o tym kiedy indziej. 
J: No okej. Chodź, pomożesz mi z torem bo o 22 zaczynam.
M: Okej.

Wzięłam łyka soku i poszłam z Jessicą do kuchni po tort urodziny. 

J: Możesz wziąć kilka talerzyków, łyżeczek a ja się zajmę ozdobami na tort. 
M: Oki, mów jakby Ci coś źle szło. Chociaż Ty sobie we wszystkim super radzisz to nie ma o czym gadać. - zaśmiałam się.
J: Co racja to racja.
M: Ile tych talerzyków? 
J: Dużo... 
M: No , już rozumiem.

Talerzyków z łyżeczkami, było ponad sto. Poukładałam na specjalnym stole na 1 piętrze , na które musiałam wchodzić chyba z 11 razy bo tyle było tego , że nie miałam jak się zabrać na jeden raz. Tym czasem Jessica zajmowała się tortem a ja po uszykowaniu wszystkiego poszłam po prezenty dla niej. Okazało się, że zapomniałam zapakować wisiorek w coś ozdobnego. No trudno... Wzięłam prezenty i poszłam na górę. Ułożyłam je w specjalnym miejscu gdzie wszyscy je kładli. Moim oczom ukazała się... bransoletka Alice, leżała pod stołem. Zaskoczyło mnie to... rzecz mojego najgorszego wroga , po moich siostrach od razu, w domu mojej najlepszej przyjaciółki? Wiem.. bo dostała tą bransoletkę od mojej siostry rok temu. Zeszłam na dół i od razu zaczęłam rozmowę z Jessicą.

*
M: Co bransoletka Alice robi pod twoim stołem?~
J: Ale... co? O czym ty mówisz?
M: Dobrze wiesz. 
J; Naprawdę nie wiem. 
M: Wiesz co... mam gdzieś Twoje cholerne urodziny. Prezenty masz w pokoju. Cześć.
J: Melanie zaczekaj! Dobra powiem ci prawdę.
M: No słucham.
J: Była tutaj, dowiedziała się o urodzinach. Nie wiem jak. 
M; No trudne do powiedzenia.
J; Sorry, nie chciałam się z tobą kłócić, wiem jak masz przesrane. Przepraszam. Pewnie dlatego ta bransoletka jest pod stołem. Ale obiecuje Ci, nic między ją a mną , to Twój wróg, oszalałaś?
M; No... może trochę, ale wiesz... 
J; Ok już? 
M; No. Zgoda. 
J: Teraz pomóż mi ten tort wziąć na górę, bo wiesz jak jest, szpilki, schody i 2 metrowy tort.
M: Co ty byś beze mnie zrobiła.
J: Nie wiem, ale gdyby nie Ty, pewnie tort byłby o 1 w nocy a nie 21, i leżałby na mnie.

Zaczęłyśmy się śmiać a po 5 minutach byłyśmy już na górze. Dochodziła godzina 21:00. Mama Jessici zapaliła świeczki na torcie i każdy zaczął śpiewać 100 lat. Jessica odpakowała prezenty, przyszła kolej na moje. Nie były idealne, inni dawali jej różne drogie prezenty smartfony, tablety. A ja, miśka i wisiorek. Ale wyszłam na tym. 

M: Podoba Ci się, chociaż trochę?
J: Jasne! Ale chyba jedna połówka wisiorka jest dla Ciebie prawda?
M: No ja myślę... 

Jessica dała mi jedną połówkę serca wisiorkowego z napisem: Best, a ona miała Friend.
Przyszedł czas na zjedzenie tortu, pomogłam jej go pokroić i rozdałam tort innym, zajęło to trochę czasu bo było ponad 100 osób, ale jak na swój czas to ujdzie. 

J: Smakuje?
M: Jasne, sama piekłaś tak?
J: Noo, przepis z internetu ale jak dla mnie na pierwszy raz w kuchni, mega.
M: Nie spodziewałam się takiego czegoś, odkryłaś swój talent.
J: Tak jasne, chyba żartujesz.
M; No co? Gdybyś zaczęła..
J: Pół dań bym spiekła albo zgotowała.
M; Czas pokaże. A ty w ogóle pamiętasz , że jedziemy do Paryża?
J: Pamiętam, za tydzień tak?
M: Przecież pamiętasz.
J: No już nie bądź taka przemądrzała.
M; Hah, za tydzień, w tym 2 tygodnie siedzenia tam.
J; Ja mam nadzieję , że chociaż nam dadzą hotel 5 gwiazdkowy, a nie burdel.
M; Też mam nadzieję na to.

Zjadłam tort z Jessicą, była godzina 22;30 , chciało mi się strasznie spać ale nie usnę przecież na stole. Poszłam jeszcze zatańczyć trochę, napiłam się i stwierdziłam, że wrócę do domu, każdy się już rozchodził. 

M: Jess, ja już pójdę, jestem zmęczona dzisiejszym dniem, jutro wpadnę do Ciebie, albo ty do mnie, jakoś tam się zmówimy dobra?
J: No okej, rozumiem Cię. Jak dotrzesz do domu, to napisz czy wszystko ok i że dotarłaś, ciemno jest i w ogóle.
M; Okej, zbieram się, cześć.
J: Pa, do jutra.

Ubrałam się i poszłam do domu. Było ciemno ale lampy na drodze ją oświetlały. Idąc zauważyłam Laurę siedzącą na ławce z jakimś chłopakiem z imprezy podeszłam do niej.

M: Co ty tu robisz, nie powinnaś być w domu?
L: Co Cię to obchodzi gdzie powinnam być? Słuchaj to moje życie, moje sprawy.
M: Powinnaś wrócić. Zamknę dom i jak wejdziesz?
L: Nie wiem, przez ścianę. - Widać było , że Laura jest opita.
M: Piłaś?
L: Troszeczkę może. A co?
M: Troszeczkę tak. Dom będzie zamknięty, żebyś się rano na ocknęła na schodach.
L: Nara smarkulo.

Odeszłam z ulgą. Do domu miałam jeszcze 7 minut. W końcu dotarłam. Weszłam do ganku, wzięłam kluczyk ze schowka i otworzyłam drzwi. Rozebrałam się, zdjęłam buty, kurtkę. Później poszłam do łazienki zmyć makijaż. Wzięłam jeszcze prysznic , wysuszyłam włosy i ubrałam się w pidżamę. Nie miałam ochoty na jedzenie, najadłam się u Jessici więc poszłam tylko na dół po telefon. Weszłam na Messenger i napisałam do Lucasa.

M: Cześć.. jesteś?
Lu: Hej, no jestem.
M: Miałam oddzwonić. Sorry, miałam zamieszanie.
Lu: Nie ma sprawy nic się nie stało. 
M: Ale numer zapisałam.
Lu: Ok, jak tam urodziny?
M: Fajnie było, tylko śpiąca jestem bardzo.
Lu: To nie będę przeszkadzał, idź spać w końcu podobno cały dzień jesteś zabiegana, tu chodzisz, tam.
M: Dokładnie. To co? Dobranoc. 
Lu; Dobranoc. 

I tak minął mi cały mój dzień. Odłożyłam i wyciszyłam telefon. Po czym poprawiłam poduszki, okryłam się kołdrą i zasnęłam...



Figures on blog


#
Laura , 17 lat. (główna postać)





#2 Megan, 20 lat (główna postać)






#3 Melanie , 16 lat (główna postać)




#4 Jessica, 18 lat (Zendaya Coleman)


#5 Alice, 21 lat (Jasmine Villegas)




#6 Max , 17 lat



#7 Jason 20 lat

#8 Patric , 18 lat. 


#9 Lucas , 16 lat 



Streszczenie postaci


17-letnia Laura uczęszcza do 2 liceum w Londynie. Ma 2 siostry Megan i Melanie oraz chłopaka Maxa. Przyjaciółką Megan jest  21 Alice. Ich najmłodsza siostra , 16 letnia Melanie jest odpychana przez siostry na jedyną pomoc może liczyć od swojego brata Patrica (czyt. Patryka) i swoją najlepszą przyjaciółkę Jessice. Megan ma chłopaka Jasona , który podkochuje się w Melanie.